7-letni mieszkaniec powiatu garwolińskiego, aby uniknąć kary za zbyt późny powrót do domu ze szkoły, wymyślił sobie alibi i powiedział rodzicom, że został porwany przez zamaskowanego mężczyznę. Malec postawił na nogi niemal całą komendę policji w Garwolinie.
W czwartek do garwolińskich policjantów zadzwoniła nauczycielka z jednej ze szkół i powiedziała, że ich 7-letni uczeń został porwany, a następnie zdołał uciec. Taką samą wersję przedstawiała matka chłopca. – Funkcjonariusze natychmiast pojechali do szkoły. Nauczyciele wraz z matką chłopca, opowiedzieli mundurowym, że 7-latek został porwany z terenu szkoły przez zamaskowanego mężczyznę i zaciągnięty do lasu. Chłopiec miał się oswobodzić z rąk oprawcy i uciec - informuje asp. szt. Marek Kapusta, rzecznik prasowy garwolińskiej komendy.
Policjanci natychmiast przystąpili do poszukiwań domniemanego porywacza. Zaczęli od sprawdzenia m.in. zapisu monitoringu szkolnego i gminnego. Jak się okazało, te nie zarejestrowały wydarzeń opisanych przez dziecko, a nagrały, jak sam wychodzi ze szkoły i idzie w kierunku domu. W późniejszej rozmowie skruszony 7-latek przyznał się, że całe zdarzenie wymyślił, gdyż bał się reakcji rodziców, że tak długo wracał do domu.
Do poszukiwań zaangażowano policjantów z całego powiatu garwolińskiego. Od razu zaczęto także podejmować działania i decyzje o ściągnięciu mundurowych z Komendy Stołecznej Policji z Warszawy i Komendy Wojewódzkiej Policji z Radomia.
Ale gość!20:14, 31.03.2017
0 0
Za dużo TV? 20:14, 31.03.2017