Zamknij

Produkcja indyków gospodarczą szansą dla naszego regionu

23:07, 08.12.2016 BG
Skomentuj

Produkcja indyków w naszym regionie, jak wynika z danych przedstawionych przez prezesa Grupy Producentów Euro Indyk Jarosława Łaskiego rozwija się tak dynamicznie, że przedstawiciele wielu innych branży mogą na te wyniki patrzeć z zazdrością. O nadziejach i problemach hodowców rozmawiano podczas spotkania w Droblinie.

„Rozwój drobiarstwa w Polsce szansą dla Regionu Wschodniego” – tak zatytułowano konferencję, zorganizowaną 26 listopada w Dworze Droblin niedaleko Leśnej Podlaskiej. Zarząd Grupy Producentów Euro Indyk stara się, by przynajmniej raz w roku jej członkowie mieli okazję się spotkać, porozmawiać, integrować, ale też wymienić doświadczenia i dowiedzieć czegoś nowego. Tym razem spotkanie odbyło się dokładnie w 7. rocznicę zarejestrowania grupy, a oprócz części szkoleniowej była też zabawa andrzejkowa.

Co roku rekord
Grupa Producentów Euro Indyk Sp. z o.o. zrzesza obecnie 12 hodowców ze wschodniego Mazowsza i lubelszczyzny.
Wejście Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. otworzyło przed branżą drobiarską nowe perspektywy. W okresie pierwszych dziesięciu lat członkostwa czynnikiem stymulującym rozwój krajowego drobiarstwa, obok eksportu (dziś ok. 40 proc. krajowej produkcji drobiu trafia za granicę, głównie do państw UE), było rosnące spożycie wewnętrzne. Wzrost konsumpcji drobiu wynika m.in. ze zmian nawyków żywieniowych Polaków i mody na zdrowe odżywianie. Mięso drobiowe charakteryzuje się małą zawartością tłuszczu i dużą zawartością białka o korzystnym składzie aminokwasowym. Duża ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych w porównaniu z mięsem czerwonym oraz stosunkowo niska kaloryczność sprawiają, że mięso drobiowe jest polecane przez dietetyków. Do tego e jest dobrze przyswajalne i odznacza się dużą zawartością witamin i składników mineralnych. I te walory doceniać zaczęli Polacy.
Polska branża drobiarska, która zadbała o wysoką jakość produkcji i certyfikaty, a przy tym była w stanie oferować konkurencyjne ceny, zdobyła rynki UE i to tam szukała kierunków zbytu. Dlatego też  rosyjskie embargo na polską żywność, wprowadzone w 2013 r. nie miało tak dramatycznych skutków, jak np. w przypadku producentów wieprzowiny. 
Swoje możliwości rozwoju w ostatnich latach bardzo skutecznie wykorzystała też grupa Euro Indyk. Dane, które zaprezentował prezes Jarosław Łaski już na wstępie spotkania w Droblinie, zebrani przyjęli głośnymi oklaskami.

- Na naszych wcześniejszych spotkaniach prezentowałem tabelę, obrazującą dynamikę sprzedaży w ramach naszej grupy. W 2014 r. informowałem, że Euro Indyk sprzedał 5,5 mln kg żywca. Wówczas na rok 2015 zakładaliśmy wstępnie, że uda nam się osiągnąć poziom 6 mln kg. Okazało się, że w 2015 roku sprzedaliśmy prawie 9,5 mln kg żywca, a w obecnym roku, do końca września prawie 10 mln kg – wyliczał prezes Jarosław Łaski.

Pod ścisłym nadzorem
Podczas spotkania głos zabierali: dr Waldemar Janiszewski, sprawujący nadzór weterynaryjny nad fermami z grupy i współpracujący z nim lekarze weterynarii, Jacek Piechociński – w kwestiach ochrony środowiska, reprezentanci niemieckiej firmy Kartzfehn, zajmującej się m.in. dostawami piskląt indyczych, a także przedstawiciele banku BGŻ BNP Paribas (główny partner kredytowy grupy) oraz firm: Foton Technik (systemy fotowoltaiczne), Indoor (systemy sanityzacji wody), Centaurus (systemy ogrzewania dla obiektów gospodarczych). Nie zabrakło też reprezentantów współpracującej z grupą firmy Golpasz.
Sporo czasu i uwagi poświęcono sprawom weterynaryjnym. Jak podkreślał dr Waldemar Janiszewski, nadzoru nad procesem hodowli indyków oraz zwalczania chorób i zagrożeń nie da się ująć w jeden schemat. Działania wymagają od lekarzy indywidualnego podejścia.W hodowli indyków w Polsce nie występuje zagrożenie o takiej skali i takich konsekwencjach, jakie wywołał wirus ASF dla hodowców trzody chlewnej. Nie pojawiają się nowe choroby, jednak to nie oznacza, że problemów nie ma. Sen z oczu hodowców indyków spędza wirus krwotocznego zapalenia jelit, choroba, którą pierwszy raz opisano w 1937 r. w USA, a w Polsce pierwszy przypadek stwierdzono w 1987 r. Jej wystąpienie, zwłaszcza w ostatniej fazie tuczu indyków, może narazić hodowcę na duże straty. Ważną rolę pełnią tu szczepienia ptaków i higiena. 

W wielu aspektach produkcji żywności dobrych praktyk uczymy się od naszych sąsiadów z zachodu. Z niemieckich doświadczeń korzystają też hodowcy indyków. Jak zaznaczył obecny na spotkaniu Thorsten Mahlstendt z firmy Kaartzfehn, w Niemczech w ostatnim czasie kładzie się duży nacisk na ograniczanie stosowania antybiotyków i leków w produkcji zwierzęcej. – Ci hodowcy, którzy tych środków stosują dużo, są bardzo drobiazgowo kontrolowani przez służby weterynaryjne. Ma to motywować do ograniczania stosowania antybiotyków – mówił.

Efekty już są. O ile w 2011 r. w Niemczech wszyscy producenci zużyli ok. 1700 ton medykamentów, tak w roku 2015 liczba ta spadła o połowę. Podobnych tendencji spodziewać można się i w Polsce, choć u nas zużycie antybiotyków jest zdecydowanie niższe niż w Niemczech.

Ta hodowla to sztuka
Najwięcej pytań, uwag i dyskusji wywołało wystąpienie Mirosława Dobrzyńskiego z firmy Kartzfehn, który posługując się multimedialną prezentacją omówił wiele praktycznych aspektów prowadzenia hodowli indyków. Przypomniał, że o przyroście masy ptaków w 70 proc. decyduje woda, w 30 proc. pasza. Dlatego bardzo istotne jest zapewnienie stałego dostępu ptaków do wody, musi być ona czysta, a linie tak do zadawania wody, jak i paszy muszą być konsekwentnie i drobiazgowo czyszczone.

Jak podkreślił Mirosław Dobrzyński, w ostatnich latach nowoczesne rozwiązania stosowane w hodowli indyków dały przełożenia na wyniki. 20 lat temu metody prof. Majewskiej z SGGW pozwalały uzyskiwać indyczki o masie 7 kg i był to rewelacyjny wynik. Dziś, przy nowych metodach hodowli, w 16 tygodniu życia indyczki osiągają masę nawet 11 kg, a indory – 22 kg. 

Indyki to wyjątkowo wrażliwe ptaki. W pomieszczeniach, w których są hodowane trzeba utrzymywać stałą temperaturę, duże znaczenie ma też to, by ściółka w odpowiedni sposób izolowała je od kontaktu z chłodnym podłożem. Hodowcy nie zawsze są w stanie – z uwagi na aurę (deszczowa pogoda powoduje namnażanie się grzybów) i zapotrzebowanie – zagwarantować sobie odpowiednią ilość słomy. W Niemczech popularność zyskała trocina, ale tu także trzeba pamiętać o jej odpowiednim wysuszeniu i dezynfekcji. Stosowany jest także pelet ze słomy, a w Polsce dodatkowo wykorzystywany jest też torf.
Jednak za pierwszy, kluczowy czynnik wpływający na udany chów indyków specjaliści uznają… eliminację stresu. Ptaki – którym zakłóca się spokój, np. poprzez gwałtowne włączanie oświetlenia, czy zbyt częstą obecność ludzi, są w większym stopniu narażone na choroby i wolniej przybierają na wadze.
Na zakończenie części konferencyjnej prezes Jarosław Łaski życzył wszystkim członkom Grupy Producentów Euro Indyk, by kolejne lata były okresem równie intensywnego rozwoju dla spółki.

(BG)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%