– Nie wyręczajmy miasta w jego obowiązkach poprzez przeznaczanie budżetu obywatelskiego na budowę przejść dla pieszych czy dróg. Jestem zdziwiony, że taką możliwość próbuje się wykorzystać w niewłaściwy sposób. Szkoda tych 500 tys. zł – ocenił Adam Tomczuk, radny miejski, a także autor jednego z projektów zgłoszonych do budżetu partycypacyjnego Siedlec.
Spotkanie konsultacyjne w okręgu nr 4, choć równie ubogie w liczebność mieszkańców, miało najbardziej gorący przebieg.
O realizację zgłoszonych projektów w okręgu 4 konkuruje m.in. dwóch radnych miejskich. Maciej Nowak zgłosił dwie propozycje – obie w konsultacji i na wniosek mieszkańców. Pierwsza z nich to fotopułapka, która łapałaby na gorącym uczynku „niereformowalnych” twórców dzikich wysypisk śmieci. Fotopułapek byłoby cztery, mogłyby służyć również jako monitoring, a ich łączny koszt to 8 tys. zł. Decyzja, gdzie je umieścić, byłaby w gestii straży miejskiej.
– Najważniejsza jest edukacja, ale jeżeli ona nie skutkuje, musimy sięgnąć po inne środki. Zasadniczo jestem przeciwnikiem takiej formy inwigilacji, ale jeżeli chcemy żyć w czystym środowisku… - uzasadniał Maciej Nowak.
I właśnie wspomniana „inwigilacja” nie spodobała się części uczestników spotkania, w tym radnemu Tomczukowi…
Kolejny projekt zgłoszony przez radnego Nowaka dotyczy stworzenia bezpiecznego przejścia dla pieszych "zebra - premium" na skrzyżowaniu ulic Warszawska – Plażowa – Dylewicza. Ten „wynalazek” byłby wyposażony w: aktywne punktowe elementy odblaskowe typu S-4 kabel, czujniki ruchu, szafę sterowniczą, lampy ostrzegawcze do znaków D-6, pasy biało-czerwone wykonane w technologii chemoutwardzalnej, system antypoślizgowy. Przewidywana kwota realizacji: 40 tys. zł. Poprawa bezpieczeństwa pieszych – bezcenna. Dlaczego nie sygnalizacja? Jak wyjaśniał Maciej Nowak – ze względu na bliskość kolejnych „świateł” mogłoby dojść do tamowania ruchu samochodowego.
I tu kolejny „protest” radnego Tomczuka, który uważa, że tego typu projekt przeczy idei budżetu partycypacyjnego, bowiem zapewnienie bezpieczeństwa to obowiązek miasta. Poza tym, zdaniem Adama Tomczuka, po pierwsze: „jak będzie zima, hamowania nie będzie”, po drugie: w projekcie nie proponuje się tradycyjnej sygnalizacji, bo jej koszt nie zmieściłby się w ramach budżetu obywatelskiego, po trzecie: przejście "zebra - premium" i tak nie daje poczucia bezpieczeństwa.
Czy rzeczywiście "zebra - premium" jest aż tak do bani? – ocenią mieszkańcy. – Ocenę, czy taki wniosek ma sens, zostawmy mieszkańcom – nastroje A. Tomczuka gasili organizatorzy spotkania. – Proszę panie radny, żeby nie dzielił pan Siedlec na budżet miasta i budżet obywatelski, bo to jeden budżet. Różna jest tylko forma podziału pieniędzy. Chodzi o to, by się jednoczyć, a nie skakać sobie do oczu – apelował Kazimierz Paryła, skarbnik miejski.
Kolejne dwa projekty, to efekt działania rodzinnego. Ewa Gręziak zaproponowała chodnik dla pieszych i pas dla ruchu rowerowego od ulicy Żytniej do Sokołowskiej wzdłuż ulicy przy sklepie Kaufland. Natomiast córka Agata Gręziak - chodnik przy ulicy Karowej.
"Altany biesiadne przy zalewie" – dotrwaliśmy do projektu Adama Tomczuka. Radny wnioskował o cztery, ale plan zagospodarowania przestrzennego w tamtym rejonie pozwoli tylko na dwie – taka liczba byłaby dla radnego również satysfakcjonująca. Koszt jednej to 4 tys. zł.
Na deser wyjątkowy - bo ratujący życie - projekt. Autor Andrzej Ryś zabiega o zakup i montaż urządzeń AED (defibrylatorów zewnętrznych). Miałby się one pojawić w sześciu placówkach edukacyjnych na terenie 4 okręgu. Przewidywana kwota realizacji: 35,5 tys. zł.
7 innych projektów zgłoszonych w okręgu 4 okazało się niemożliwymi do realizacji. Jednak okręg ten już zasłużył na medal za potencjał społecznikowski.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz