Kupiony przez powiat sokołowski recykler, czyli urządzenie do powtórnego wykorzystania asfaltu z dróg, miał obniżyć koszty remontów powiatowych tras. Taniej może i jest, ale jakość prac budzi poważne wątpliwości…
Starostwo Powiatowe w Sokołowie Podlaskim kupiło w lipcu mobilny recykler z osprzętem, czyli walcem, skrapiarką do substancji bitumicznych oraz przyczepą do transportu walca i skrapiarki. Całość kosztowała ok. 100 tys. zł.
Recykler to maszyna służąca do powtórnego podgrzania i przerobu materiału uzyskanego ze starych mas bitumicznych. Jak podkreślali przedstawiciele zarządu powiatu, wykorzystywanie odzyskanego z nawierzchni materiału pozwala na oszczędności w porównaniu do zakupu asfaltu lanego. Zaletą recyklera mobilnego jest też prosta obsługa oraz możliwość dokonywania napraw nawierzchni asfaltowych niezależnie od pory roku.
Jednak w praktyce okazało się, że tak różowo nie jest. Na ubiegłotygodniowej sesji Rady Powiatu Sokołowskiego wójt Sterdyni Grażyna Sikorska skarżyła się, że na terenie jej gminy roboty z użyciem recyklera wyszły fatalnie. Już dwa tygodnie po połataniu drogi Sterdyń – Białobrzegi w miejscach, gdzie wykonano prace znów pojawiły się dziury. Mieszkańcy Białobrzeg na Facebooku ostro skrytykowali działania starostwa, nazywając je wprost fuszerką i wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
Podobne spostrzeżenia miał burmistrz Kosowa Lackiego Jan Słomiak, który osobiście sprawdził, jak zostało wykonane pozimowe łatanie dziur na odcinkach powiatowych. Użyto na nich recyklera.
- Może technologia jest nowa, niedopracowana jeszcze. Ale na dziś nie zdaje ona egzaminu. Przed sesją pojechałem na naprawiany odcinek. Rozgrzebałem butem załataną dziurę i butem ją zasypałem. I nawet specjalnie buta sobie tego nie ubrudziłem. Trzeba tę technologię poprawić, bo ludzie nas pogonią – apelował.
Do problemu na sesji nikt z władz powiatu się nie odniósł.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz