Niemoc, bezwładność i bierność – jednym słowem – inercja. Tak aktualną sytuację w garwolińskim PKS podsumował jeden z radnych. Spółka wygenerowała wynoszącą ponad pół miliona stratę i nikt nie ma pomysłu jak zmienić jej sytuację. Jaka przyszłość czeka przedsiębiorstwo?
Na to i wiele innych pytań dotyczących funkcjonowania Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Garwolinie szukali odpowiedzi radni podczas ostatniej Sesji Rady Powiatu. Trwającą ponad godzinę dyskusję poprzedziło roczne sprawozdanie z działalności spółki przedstawione przez prezesa, Stefana Gorę.
Na minusie
Większe koszty niż zarobki i kolejne zlikwidowane połączenia – tak w skrócie można podsumować ubiegłoroczną działalność PKS w Garwolinie. W 2016 roku autobusy jeżdżące pod szyldem spółki przewiozły blisko 2 mln pasażerów. To o ok. 7% mniej niż rok wcześniej. Mniej było także połączeń. W ciągu zeszłego roku zlikwidowano ich łącznie ponad 50, a w przypadku 20 skrócono trasy. Pustkami świeciły niejednokrotnie poszczególne przystanki, ale i kasy biletowe. W rezultacie przewozy pasażerskie, zamiast zysku przyniosły spółce straty i to niemałe, bo wynoszące 1,5 mln zł. I mimo, że z pozostałej działalności przedsiębiorstwa, obejmującej m.in. usługi z zakresu naprawy pojazdów czy sprzedaży części udało osiągnąć blisko milionowy zysk, to nie pokrył on poniesionych strat. W efekcie 2016 rok PKS w Garwolinie zakończył z ujemnym wynikiem finansowym. Strata to 554 tys. zł.
To pan jest temu winien!
Jak można się domyślić, po zaprezentowaniu „osiągnięć” spółki nie było braw i gratulacji. A wręcz przeciwnie. Radni nie kryli swojego niezadowolenia i niepokoju obecną sytuacją przedsiębiorstwa….
(Więcej w papierowym wydaniu ŻS z 02.06)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz