Zamknij

Przerażająca hodowla. Zwierzęta żyły w skandalicznych warunkach.

11:11, 10.04.2017 opr. JS/fot. Pogotowie dla zwierząt
Skomentuj
reo

Ponad setkę zwierząt – psy, koty, krowy – odebrała garwolińska policja i „Pogotowie dla zwierząt” z pseudohodowli w Stodzewie (gm. Parysów). Czworonogi żyły w makabrycznych warunkach: trzymane w betonowych dołach, przykute łańcuchami do maszyn rolniczych, zagłodzone  i okaleczone. Kilkanaście psów w ciężkim stanie trafiło pod opiekę weterynarzy. 53-letniemu właścicielowi gospodarstwa grożą 3 lata więzienia.

Kilka dni temu do „Pogotowia dla Zwierząt” zadzwonił anonimowy rozmówca i opowiedział o gospodarstwie, w którym psy są głodzone i przywiązywane do żłobów dla krów, a koty trzyma się na sznurkach na balkonie. - Trudno było nam uwierzyć w tę opowieść. Niestety to prawda. Na miejscu zastaliśmy warunki jeszcze gorsze niż te ze zgłoszenia - mówi Grzegorz Bielawski ze Stowarzyszenia, które przeprowadzało interwencję.

Oprócz „Pogotowia dla Zwierząt” na miejsce przybyła także policja, ponieważ właściciel – Tomasz C. sprzeciwiał się przeprowadzeniu kontroli. – Ja zacząłem właśnie budować kojce dla psów. - Jestem prawdziwym hodowcą, nie jakimś oszustem – przekonywał, zamykając jednocześnie wszystkie pomieszczenia, w których przebywały zwierzęta. Mężczyzna był do tego stopnia agresywny, że zaatakował jednego z funkcjonariuszy. – W trakcie interwencji, właściciel gospodarstwa utrudniał wykonywanie czynności i użył siły w stosunku do interweniujących policjantów – informuje asp. szt. Marek Kapusta, rzecznik prasowy garwolińskiej komendy.
Mimo utrudnień akcję udało się rozpocząć. Najpierw sprawdzono oborę. To co ratownicy zastali po wejściu do niej, nazywają „piekłem”. – Małe zwierzęta przyczepione były ciężkimi łańcuchami do ścian i drzwi budynku, koryt z których jadły krowy. Nie miały schronienia, żyły w odchodach niesprzątanych od czasami wielu tygodni – relacjonuje Tomasz Milczarek z „Pogotowia dla Zwierząt”. Ale to nie koniec. Psy znajdowały się także poza budynkami: spały w oponach od ciągnika, stały przywiązane do maszyn rolniczych oraz ukryte pod betonowymi płytami, gdzie nie miały dostępu do światła ani wody. - Łącznie na posesji przebywało 73 psów. W najgorszym stanie był owczarek colie, który od kilku tygodni chodził z wyrwanymi mięśniami przedniej łapy. Na wierzchu miał kości paliczkowe. Rana była zaogniona. Zwierzę cierpiało niesamowity ból – opowiada obecna na miejscu Paulina Biesiada, inspektor ds. ochrony zwierząt.
Lekarze weterynarii, biorący udział w akcji nakazali natychmiast odebrać zwierzęta. Dwadzieścia z nich w ciężkim stanie trafiło do lecznicy. Ponadto ratownicy zabezpieczyli kilka kotów, które „konały z głodu”, przywiązane sznurkami na balkonie oraz udzielili pomocy 29 wychudzonym krowom, żyjącym na metrowych odchodach z wrośniętymi w głowę linkami. – Takie makabryczne widoki ukazujące długie cierpienie zwierząt mimo naszych licznych interwencji na wsi – naprawdę należą do rzadkości – mówi Krystyna Kukawska, prezes „Pogotowia dla Zwierząt".
53-letni właściciel posesji został zatrzymany przez policję. Za znęcenie się na nad zwierzętami grozi mu do 3 lat pobawienia wolności. Odpowie także za atak na funkcjonariusza.

W związku z dużymi kosztami leczenia uratowanych zwierząt stowarzyszenie zwraca się z prośbą o pomoc. Wszelkie darowizny można przekazać na poniższy rachunek bankowy:
87 1020 3844 0000 1702 0048 1093; „Pogotowie dla zwierząt”, PL.  Pocztowy 4/6, 64-980 Trzcianka z dopiskiem: „pomoc dla zwierząt pod Garwolinem”

 

(opr. JS/fot. Pogotowie dla zwierząt)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%